Ariana | Blogger | X X X X

środa, 25 lipca 2018

"Triskel" Krystyna Chodorowska



Autor: Krystyna Chodorowska
Tytuł: Triskel
Rok Wydania: 2018
Wydawnictwo: UROBOROS
Kategoria: fantastyka/przygoda/urban/
Ilość stron: 492
Ocena: 5/10


Witam serdecznie po dłuższej mojej nieobecności. Sporo się ostatnio u mnie działo, jednak nie o tym będzie dzisiejszy post. Mam nadzieję, że nadal tu jesteście i będziecie czytać moje następne recenzje. Zaczynajmy!

Przedpremierowo dostałam egzemplarz książki "Tryskel". Czytałam raczej same pochwały na jej temat — może właśnie dlatego rzuciłam się na nią jak Reksio na szynkę. Czy mnie zachwyciła? Na pewno nie! Była.. nijaka. Chciałoby się powiedzieć, że pomysł genialny, ale wykonanie byle jakie, ale to również byłoby kłamstwo. Pomysł, jak i wykonanie bardzo słabe. Zacznijmy jednak od początku — o czym jest dzieło Krystyny Chodorowskiej?

Mayday, młoda dziewczyna obdarzona niezwykłymi umiejętnościami zostaje wplątana w zamachy terrorystyczne, intrygi polityczne a na dodatek przeszłość zawitała do jej drzwi. Czy Mayday da sobię radę? Komu może zaufać? Czy ze wszystkimi problemami będzie zmuszona walczyć sama?

Zacznijmy od okładki. "Tryskel" ma bardzo oryginalną i ciekawą grafikę. Nie jest ona co prawda na najwyższym poziomie, ale posiada w sobie to coś, co powoduje, że chętnie po nią sięgnęłam. Gra kolorów — pomarańcz, czerwony i biel.. Jak dla mnie, książka zyskała, za pomocą okładki, kilka plusów.


Co do bohaterów. Chciałabym się rozpisać, jednak tego nie zrobię. Nie z powodu lenistwa, lecz z faktu, że bohaterowie są nijacy. Nie posiadają interesującej ani historii swojego życia, ani nie przysłużyli się dosłownie niczemu. Mam wrażenie, że przechodnie, czy ludzie w autobusie, których czasami spotykamy, są bardziej interesujący niż główna bohaterka ze swoją świtą. Dziewczyna ma pewne zdolności i z jednej strony nie chce się nimi chwalić, z drugiej zakłada przebranie i nagle nikt jej nie rozpoznaje. Przypomina mi to przebranie supermena z dawnych lat, gdzie wystarczyło, że mężczyzna zdjął okulary i nagle nikt go nie znał. Co więcej, wraz z Mayday miasto ratuje między innymi mężczyzna, który miał wyjść jako — tajemniczy były wojskowy — a wyszedł aspołeczny bezdomny człowiek, który chodzi w brudnych ubraniach i w wojskowej marynarce.

Skoro już wspomniałam o mieście — autorka postarała się o genialne a czasami nudne opisy. Z jednej strony potrafi opisać fragment ulicy czy też domu w kilku świetnych zdaniach. Mija kilka stron i atakuje nas opis na kilka stron, który kompletnie nie jest tam potrzebny. Mam wrażenie, jakby Pani Krystyna Chodorowska bawiła się, czy też badała na swojej książce, które opisy byłyby lepsze. Może ja podpowiem: krótkie, ale konkretne.

Czytając urban fantasy — bo mam nadzieję, że właśnie o taki gatunek, czy też podgatunek autorce chodziło. Oczekuje akcji, szybkiej dynamicznej historii, genialnych bohaterów z ciekawą przeszłością, a nie odgrzewany setny raz kotlet. Fakt, magia była, tajemnica, jak i terroryści również, ale powiało nudą.

Fakt, że to debiut autorki, mam wielką nadzieję, że następne jej książki będą serio dobre i ciekawe. Na razie, odkładam głęboko do szafy "Tryskel" i zapominam o niej. Czy polecam? Każdy ma inny gust — jeżeli macie mieszane uczucia, sięgnijcie po dzieło i sami się przekonajcie.

4 komentarze:

  1. No witamy z powrotem, witamy ;) To chyba pierwsza tak negatywna recenzja tej książki, teraz aż mnie korci, żeby samej ją sprawdzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, długo cię nie było. Wiesz tej książki raczej nie przeczytałbym nawet gdybyś ją zachwalała. A to z racji dość długiej liczby tych które obecnie czytam. Jak na debiut który niejako jest eksperymentem i "przecieraniem szlaków" to nawet gdy książka jest średnia to może być uznane za dobry start. Wiesz jest co poprawiać ale jest również na co czekać.

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tej książce, jeżeli będę miała okazję, to na pewno przeczytam mimo Twojej negatywnej opinii.
    Obserwuję i zapraszam do mnie: monikaaszczesna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O, a to ciekawe. Zazwyczaj spotykałam się z bardzo pozytywnymi recenzjami tej książki, a tutaj takie zaskoczenie. No cóż... I tak się już na nią napaliłam jak dendrofil na widok lasu, ale postaram się nie obiecywać sobie za wiele, by samej się nie sparzyć. ;)
    Pozdrawiam!
    DEMONICZNE KSIĄŻKI

    OdpowiedzUsuń