Ariana | Blogger | X X X X

wtorek, 11 września 2018

"Wilk" Katarzyna Berenika Miszczuk



Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Wilk, Wilczyca
Rok Wydania: 2018
Wydawnictwo: Wydawnictwo AB
Kategoria: fantastyka młodzieżowa 
Ilość stron: 310, 410
Ocena: 2/10!


Po serii „Kwiat Paproci” musiałam sięgnąć po „Wilka". Powiem szczerze, gdybym zaczęła przygodę od tej serii — pewnie nie sięgnęłabym po nic innego, co wyszło spod pióra Pani Katarzyny B. Miszczuk. Po przeczytaniu „Króla Kier” Aleksandry Polak — myślałam, że dotarłam do dna najgorszej literatury młodzieżowej z wątkami fantastycznymi. Jednak, po „Wilku” zrozumiałam, że na tym dnie, były jeszcze drzwi.. Dlaczego tak ostro oceniam tę serię? Dobra, od początku. Co było dobre, a co było wręcz beznadziejne?

Zatrzymajmy się na okładce. Wydawnictwo AB wznowiło serię „Wilk” sądzę po wielkim sukcesie „Kwiatu Paproci". Okładkę zmienili na bardziej nowoczesną. Jedyna rzecz, jaka mi się w niej podoba, to gra kolorów i srebrne napisy. Reszta za bardzo przypomina mi styl 'ala' „Pamiętniki Wampirów” czy „Zmierzch".

Dziewczyna imieniem Margo Cook przeprowadza się z Nowego Yorku do małego miasteczka Wolftown. Na pozór spokojne miasteczko skrywa wiele tajemnic, które z każdym następnym dniem zostają odkryte. Jako nowa uczennica w niewielkiej szkole, musi odnaleźć się w kompletnie innej rzeczywistości. Dziewczyna poznaje dziwnego chłopaka - Maxa Stone, do którego zaczyna czuć coś więcej niż tylko przyjaźń. Jednak on skrywa pewną niebezpieczną tajemnicę. Czy Margo pogodzi się z tym, kim tak naprawdę jest chłopak? Dlaczego tak naprawdę dziewczyna wraz z rodzicami, przeprowadziła się do tak małego miasteczka?

Taki skrót brzmi wręcz genialnie. Szkoda tylko, że książka jest tak płytka i infantylna, że aż jestem w szoku, że Grupa Wydawnicza Foxal zainteresował się tym dziełem. Jestem świadoma, że autorka miała 15 lat, kiedy wydała to dzieło. Co mi się w tej powieści NIE podoba? Można by to opisać jednym wyrazem — WSZYSTKO. Zacznijmy od bohaterki.

Margo Cook jest tak głupia, że momentami zastanawiałam się, na kim się wzorowała autorka, kreując taką postać. Jej problemy to głównie "jak wyglądam" "o matko, jaki on przystojny" "ja go chyba kocham" itp. No i oczywiście, nowa uczennica musi być najlepsza — w tym przypadku w pływaniu. PRAWIE pobiła rekord szkoły w pływaniu, chociaż sama za dobrze nie pływa. To ja się zastanawiam — kto wcześniej reprezentował szkołę w sportach wodnych, skoro uczennica, która pływała byle jak, była NAJLEPSZA. Aż strach pomyśleć..



Stereotypy — ta książka to uwielbia. Wiadomo, że każda cheerleaderka jest głupia i mega zazdrosna i sportowców. Za to sportowcy to chodzące mięśnie bez mózgu. Bo jakby inaczej. Nie można przecież złamać tych zasad i coś zmienić — bo i po co? No i żeby być 'oryginalnym' ten konflikt z cheerleaderką jest tak z czarnej dziury wyjęty, że sama się zastanawiam po co.

Opisy. Miasteczko, budynki były w miarę dobrze opisane, chociaż i tak można by się przyczepić, że skoro to fantastyka, autorka nie pokwapiła się na tajemnicze opisy, z lekką grozą albo przerażeniem. Ogólnie większa część książki to dialogi, które kompletnie nic nie wnoszą do powieści. Takie ot, zapychacz stron.

Fantastyka.. dobra tu dopiero zaczyna się fantastyka.. A dokładnie po około 250 stronach powieści — czyli prawie na samym końcu pierwszego tomu. Wiele autorów traktuje pierwszy tom z serii jako wprowadzenie do całego uniwersum czy też powieści. Nie ma w tym nic złego. Jednak tutaj.. Przez 250 stron towarzyszymy bohaterce w życiu codziennym, gdzie nic nie robi i dowiadujemy się o jej, jakże głębokich przemyśleniach z rodem "mam 16 lat, nie mam rozumu, a mój jedyny problem to miłość, ubrania i fryzura" no i oczywiście "rodzice są źli i niedobrzy".

Zagadek nie ma żadnych, tajemnic tak NAPRAWDĘ też nie. Już po kilku stronach KAŻDY może się domyślić o co chodzi i dlaczego. Coś w stylu naprawdę kiepskiego kryminału, kiedy po 5 stronach już wiecie, kto jest mordercą i dlaczego zamordował.

Chciałabym powiedzieć, że każdy powinien ją przeczytać, by wyrobić sobie swoje zdanie na jej temat, ale nie. Tym razem tego nie zrobię. Tym razem na koniec recenzji podzielę się z wami cytatem z Wiedźmina, który idealnie oddaje klimat tej książki. "Zaiste, jak mawiał król Dezmod, zaglądnąwszy po skończonej potrzebie do nocnika: „Rozum nie jest w stanie tego ogarnąć”.".


6 komentarzy:

  1. Właśnie od "Wilczycy" zaczęłam "przygodę" z Katarzyną Miszczuk, i mimo że byłam wtedy nastolatką, nazwisko to omijam szerokim łukiem. Próbowałam czytać "Szeptuchę" i inne książki, ale poczucie humoru w nich mnie intelektualnie zabija, że o głupich głównych bohaterkach nie wspomnę. Nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam Wilka i Wilczyce dawno temu, będąc nastolatką i raczej nie wspominam najgorzej. Teraz jednak czytam wlasnie Kwiat Paproci i o wiele bardziej mi się podoba! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że Ci się nie spodobała, bo miałam ochotę na tą serię :-) Teraz już nie wiem, czy sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam "Drugą szansę" Miszczuk i w tym przypadku jestem bardzo zadowolona. "Wilk" i "Wilczyca" są przede mną. Teraz to się boję tych książek...

    OdpowiedzUsuń
  5. To była pierwsza książka od pani Miszczuk, którą przeczytałam i muszę przyznać, że nawet mi się podobała. Ale to było ładnych parę lat temu, gdzie zapewne dzisiaj psioczyłabym na nią godzinami, skoro uwielbiana przez wielu „Ja, diablica” doprowadzała mnie do szewskiej pasji.
    A co do wznowienia serii, to Foksal (w tym momencie pragnę wspomnieć, że w swojej opinii napisałaś tę nazwę z „x”, nie „ks” :p) po prostu wykorzystał fakt, że autorka jest popularna i wielu jej fanów postanowi zakupić nowsze wydanie jej książek, gdzie zapewne poprawiono błędy, jakie można znaleźć w poprzednich wydaniach. A że „Wilk” i „Wilczyca” nie są na wysokim poziomie, to już zupełnie inna bajka. ;)

    DEMONICZNE KSIĄŻKI

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany, uśmiałam się czytajac tę recenzję, ale w duchu dziękuję losowi, że ksiązka nie wpadła w moje ręce :) Gorzej niż "Król kier"? Wydawałoby się niemożliwe, a jednak :P
    Inna sprawa, że tutaj chyba okładki oddają słuszność powieści. W moim odczuciu są tak paskudne, że ostrzegają przed zawartością...

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń