Ariana | Blogger | X X X X

wtorek, 23 października 2018

" Przeklęci święci" Maggie Stiefvater


Autor: Maggie Stiefvater
Tytuł: Przeklęci Święci
Rok Wydania: 2018
Wydawnictwo: Uroboros
Kategoria: fantastyka/urban fantasy/
Ilość stron: 300
Ocena: 3.5/10

Maggie Stiefvater to dobrze nam już znana autorka takich książek jak "Król Kruków" czy też "Złodzieje snów". Chociaż jej twórczość jest bardzo specyficzna, to ogólnie lubię czytać jej książki jednak tym razem, to był strzał w kolano. "Przeklęci święci" książka pełna absurdu, gdzie akcja jest z rodem wyjęta z księgowości. Czyż te tabelki, cyferki i faktury nie są genialne?! No.. nie bardzo. Jednak wróćmy do książki.

To jedna z tych książek, które przeczytałam 3/4 i podziękowałam. To nie będzie długa recenzja ani emocjonalna, jednak mam nadzieję, że w jakiś sposób pomocna.

Mała osada Bicho Raro, do którego przyjeżdżają turyści, by zaznać cudu. Jednak nie zawsze, to, o co proszą, się spełnia. Kim tak naprawdę są ludzie mieszkający w osadzie? Jaka jest ich historia i rola w życiu? Dlaczego żyją w odosobnieniu? Kim jest Beatriz, Joaquin i Daniel?

Pomysł na powieść świetny! Właśnie dlatego sięgnęłam po tę książkę. Może gdybym nie przeczytała, żałowałabym za jakiś czas? Tego nie wiem. To, co dało drugiego plusa mojej ocenie to okładka.

Okładka jest oryginalna. Z jednej strony skromna, bez zbędnych postaci na obrazku. Z drugiej zaś bardzo bogata. Róża, sowa.. i napisy lekko przetarte. Świetny pomysł! Trzeba przyznać, że Uroboros z natury ma bardzo dobre okładki. Brawo Wy!

Jednak okładka to nie wszystko. To, co mnie zniesmaczyło, zaskoczyło i zdziwiło to, w jaki sposób autorka chciała coś porównać do czegoś kompletnie innego. Przykładem jest ten fragment: "Nosiła sztuczne rzęsy w łonie i gdy odpadły z niej w kanale rodnym, nie marnowała czasu, by je zastąpić". Takich świetnych tekstów jest masa. Prawie na każdej stronie. Ja NIE WIEM dlaczego autorka to napisała, ale jeżeli w tę stronę idzie jej twórczość — niech zawraca, bo zaraz spadnie z klifu.

Akcji nie ma żadnych, wszystko się ślimaczy z milionem opisów. Kiedy ominiecie połowę opisów, nic nie stracicie, bo kompletnie nic nie dodają do powieści.

Chciałabym coś więcej napisać, ale nie mam czego. Bo w tej książce nie ma nic. 300 stron o niczym. Trzeba być mistrzem, by zapisać tyle stron o niczym. Lubię tę autorkę, więc jest mi po prostu przykro, bo serio nie wiem, czy będę dalej czytać jej nowe książki — jeżeli w ogóle coś jeszcze wyda.

Jedyną przyjemnością w czytaniu to żart, którego nie jest za dużo, ale zawsze coś, co spowodowało, że przeczytałam aż 3/4 książki.

Przeczytaliście to dzieło? Jakie są wasze odczucia? Może wręcz odwrotnie niż ja i jesteście nią wręcz zachwyceni? Wiadomo, gust jest jak tyłeczek — każdy ma swój. ;)

1 komentarz:

  1. Nie czytałam jeszcze tej pozycji, ale na pewno będę się chciała sama przekonać jak wypadła ta książka. Ja z resztą często mam tak, że gdy inni na jakiejś książce wieszają psy mi się ona podoba :D Poza tym lubię twórczość tej autorki i muszę się przekonać o co chodzi z tą książką ;)
    Szkoda, że ty musiałaś się tak męczyć.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń