Ilość stron: 170-180
Ocena: 10/10
Nie mogłam dłużej czekać w niepewności — co dzieje się w następnych tomach "HoriMiya". Nie czekając dłużej, po prostu wzięłam się za nie. Czy mnie zachwyciły? PEWNIE !
Grupa przyjaciół poznaje jednego z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Czy pozycja w związku Miyamury jest zagrożona? Co więcej Hori ma bardzo specyficzną prośbę wobec swojego chłopaka. Czy chłopak podoła swojemu nowemu zadaniu? Jakby tego było mało, dużymi krokami zbliża się dzień sportu. Jak poradzą sobie przyjaciele? Czy miłość pomiędzy Hori i Miyamura przetrwa?
Nowy dzień — nowe przygody. Hori w dość zabawny sposób, dowiaduje się, czym jest zazdrość. Miyamura już nie stoi za wszystkimi, udając cień, ale otwiera się wobec swoich przyjaciół. To, co bardzo mi się spodobało, to ukazanie, w tych tomach, słabych stron postaci. To uświadamia nam, że każdy ma swoje mocne, jak i słabe strony. Nikt nie jest idealny. Osoby, które stały z boku, będą miały swoje '5 minut' w mandze.
Bardzo spodobał mi się sposób ukazania dnia sportu. Z jednej strony mamy rywalizację pomiędzy przyjaciółmi, z drugiej strony — tak dużo sytuacji i dialogów komediowych, że aż żałuję, że ja sama nie brałam w nim udziału. Co więcej, manga ukazuje nam, że dla miłości można przezwyciężyć lęk i pokonać nieśmiałość.
Tak jak w poprzednich tomach — nie odnajdziemy tutaj magii, horroru, odrywanych rąk — chociaż Hori potrafi zabić wzrokiem każdą osobę, która ją wkurzy. Jednak u niej to raczej rodzinne. Większość akcji rozgrywa się w szkole i w domu Hori.
Z każdym następnym komiksem, z tej serii rzecz jasna, mam nadzieję, że chociaż jeden tom będzie kolorowy. Jest po prostu piękna i nic tego nie zmieni.
Jeżeli nie znacie tego komiksu — szybko musicie to zmienić. Świetna pozycja na letnie wieczory, przy mrożonej kawie z bitą śmietaną ;) Szkoda tylko, że czuje na plecach oddech końca historii. Tego chyba jednak nikt nie lubi. Czuje, że po wszystkim będę mieć kaca jak z Warszawy do Tokyo. Na razie chwytam następny tom i czytam dalej!
Pozdrawiam!
Im dalej w las, tym HoriMiya jest nudniejsza
OdpowiedzUsuń